DwaCreo, 2Creo, agencja, kreatywna, reklamowa, PR, Bielsko, nagłówki, nazwa, copywriting

Czerwony świat w płomieniach – reportaże o gruzach ZSRR

Miał być rajskim ogrodem. Krajem ludzi wolnych, sytych i zadowolonych. Krainą szczęśliwości i pokoju. Miał być przyszłością ludzkości, wolną od wyzysku, tyranii i wszystkich innych plag nękających od zarania naszą cywilizację. Miał być…

Okazał się tym samym, czym każda inna, wymyślona przez człowieka utopia. Kuszącym masy pięknym snem, zmieniającym się w koszmar, z którego nie da się obudzić. Światem szarych bloków, strachu, taniego spirytusu i cynowych trumien wracających z Afganistanu. Imperium zbudowanym z gówna, bólu i wzniosłych słów, które – jak każde inne imperium w historii – upadło, zostawiając tylko ruiny. Pozostawiło po sobie dziwny, niezrozumiały dla typowego człowieka Zachodu, świat republik poradzieckich. Krajów rządzonych przez oligarchów, domorosłych dyktatorów i psychopatów. Miejsca skrajnego bogactwa i jeszcze większej biedy. Szklanych wieżowców i zarośniętych mudżahedinów. Nic dziwnego więc, że tereny byłego Związku Radzieckiego przyciągają i fascynują wielu. Widać to zwłaszcza na księgarskich półkach.

Wielu znakomitych dziennikarzy poświęciło wiele lat swojego życia na poznanie i zrozumienie tych miejsc. Gdybyśmy mieli zebrać wszystkie znaczące, a co ważniejsze – świetne, reportaże dotyczące terenów ZSSR, mogłoby na to nie starczyć nie tyle artykułu… co książki. Tak naprawdę nie starczyłoby jej pewnie nawet na polskich autorów. Dlatego niżej nie znajdziecie listy typu „top ileś tam”, „reportaże których nie możesz nie znać”, najlepsze… i tym podobnych, zalewających Internet wynalazków. Znajdziecie za to kilku autorów i ich książki, które na długo wypaliły swój ślad w mojej głowie.

Tak jak w czasie rozmowy o piłce nożnej, prędzej czy później padnie nazwisko „Messi”, podczas dyskusji o skokach narciarskich w pewnym momencie usłyszymy o Małyszu, tak w refleksji o polskim reportażu nie może zabraknąć Kapuścińskiego. Mentora, boga, wybitnego dziennikarza… i tak dalej, i tak dalej. Kapuściński nie potrzebuje reklamy. Mimo upływu wielu lat od publikacji jego reportaży, nie straciły one ani mocy, ani aktualności. Charakteryzuje je to samo, co każdą wielką literaturę: ponadczasowość, uniwersalność i sięganie zdecydowanie głębiej niż dzieła kolegów po fachu. Imperium opisujące powolny upadek ZSRR należy do jego najlepszych książek. Ale Kapuściński jest tylko początkiem…

Jednym z moich największych odkryć literackich ostatnich lat jest Ziemowit Szczerek. To stosunkowo młody polski reportażysta, skupiający się w twórczości na szeroko pojętym Wschodzie. Szczególnie polecam jego dwa reportaże dotyczące Ukrainy, tematu niestety ostatnio bardzo na czasie. W Tatuażu z tryzubem i Przyjdzie Mordor i nas zje, czyli tajna historia Słowian przyciąga lekkim, ale bezpardonowym stylem, mocnym językiem i wielkim talentem do opowieści. W jego książkach nie zobaczymy ani heroicznej Ukrainy walczącej ze złą Rosją, ani studium upadku i patologii. Dostaniemy za to wciągającą jak narkotyk podróż przez nieznane. Czasem piękną, czasem straszną, ale zawsze fascynującą.

Choć bogata i piękna, smutno tak ograniczać się do lektur „patriotycznych”. Na półkach przecież czeka na nas całe bogactwo zagranicznej literatury faktu. Wspaniałym i przerażającym tego świadectwem są reportaże Swietłany Aleksijewicz, zeszłorocznej laureatki Nagrody Nobla. Białorusko-ukraińska autorka skupia się na ciemnej stronie człowieka, jej książki są zdecydowanie cięższe i poważniejsze. „Urzeczeni śmiercią”, Czasy second handu czy Cynkowi chłopcy to straszliwe świadectwo powolnego upadku dawnego imperium radzieckiego. Warto też zwrócić uwagę na jej Czarnobylską modlitwę, będącą fascynującym świadectwem tamtych wydarzeń z perspektywy ocalałych uczestników.

Czy to już wszystko? Czy to już koniec? Nie, to tylko marny promil nie do przegapienia reportaży z byłych republik radzieckich. W takim zestawieniu nie powinno zabraknąć Wojciecha Góreckiego z jego pięknymi opowieściami o Kaukazie, zawartymi w Planecie Kaukaz czy Toaście za przodków. Nie wolno tu także nie wspomnieć książek Jacka Hugo-Badera, takich jak Biała gorączka czy W rajskiej dolinie wśród zielska. Wielu zarzuca mu, że zbytnio koloryzuje i skupia się na skrajnych przypadkach, zamiast pokazywać „zwykłe” życie większości, ale ciężko nie zatopić się w jego bajkowych historiach. Nie powinno też… wielu, wielu innych.

Co ich wszystkich ciągnie do tego targanego konfliktami, żyjącego dawną epoką miejsca? Nie znajdziemy jednej przyczyny tego stanu rzeczy… A może? Może po prostu to, co tam się dzieje, nie mieści nam się już w głowach. Woła nas ta dziwna, dzika kraina. Wiecznie krwawiące rubieże dawnego radzieckiego imperium tak bardzo różniące się od naszego coraz bardziej zachodniego i poukładanego świata. Zresztą nawet gdyby rzeczywistość w byłych republikach radzieckich nie odbiegała od naszej, dalej byłoby o czym pisać (chyba tylko Bliski Wschód jest równie niestabilnym miejscem.). Od 20 lat nie było tam pewnie jednego roku spokoju. Jak nie wojna, to rebelia. Jak nie rebelia to przynajmniej jakiś zamach terrorystyczny. A jak chwilowo nikt do siebie nie strzela, to zawsze można popatrzeć na patologie dręczące dawny proletariat miast i wsi albo przynajmniej pooglądać sobie czarne mercedesy poradzieckich bogów, sunące po poboczach zakorkowanych metropolii. Witajcie w upadłym, czerwonym raju.

Mateusz Kaczyński dla matras.pl

Magda
dwacreo@dwacreo.pl