Listy intymne - wywiad

Listy intymne – wywiad z Bożeną Stasiak

Wywiad z Bożeną Stasiak

,,(…) Polacy, mimo kolejnej rewolucji seksualnej, mimo większej otwartości na seks, edukacji nadal potrzebują. I może nawet, paradoksalnie, bardziej niż kiedyś. Zwłaszcza teraz, kiedy Kościół katolicki głosi, że edukować seksualnie nie ma potrzeby, bo im mniej na ten temat wiemy, tym lepiej.” Mówi w wywiadzie Bożena Stasiak, dziennikarka, znana popularyzatorka wiedzy o seksie i życiu intymnym, wreszcie autorka książki „Zwierzenia Polaków. Listy intymne”, która ukaże się w październiku nakładem Wydawnictwa Harde. Książkę rekomendują: Zbigniew Lew-Starowicz, Zbigniew Izdebski, Stanisław Dulko, Krzysztof Bielecki, Jadwiga Kamińska.

Dlaczego zdecydowała się Pani ująć korespondencję z czytelnikami z rubryki „Intymności” w formę książki?

Pomysł napisania książki, bazującej na listach od czytelników, jakie w ogromnych ilościach otrzymywałam , „chodził” za mną od dawna. W jakimś momencie pomyślałam, że dobrze byłoby je usystematyzować i stworzyć całość. Gazeta rządzi się swoimi prawami, książka swoimi. Czas gazety jest krótki, natomiast książka żyje o wiele dłużej i w każdej chwili można do niej wrócić, jeśli czuje się taką potrzebę. Byłam pewna, że takiej właśnie książki oczekują ode mnie Czytelnicy „Intymności”.

Są dotyczące seksu poradniki, artykuły, programy, fora internetowe… A mimo to ludziedzielą się swoimi wątpliwościami w listach do redakcji. Dlaczego?

Ludzie listy piszą…Tak, dziś, dzięki nowoczesnym technologiom, jest wiele możliwości sygnalizowania swoich najintymniejszych problemów i dzielenia się nimi. Ale mimo to, jak obserwuję, ludzie nadal piszą listy do redakcji, także tą jak najbardziej tradycyjną metodą, na papierze. Dlaczego? Być może przez to czują się bezpieczniej i mają wrażenie, że ich problemy nie zostaną upublicznione. A może po prostu jesteśmy bardziej przywiązani do tradycji niż nam się wydaje.

Prowadzi Pani rubrykę „Intymności” od ponad 15 lat. Czy zmieniła się tematyka listów? A może czytelnicy zmagają się z tymi samymi problemami w życiu intymnym co niegdyś?

Tematyka listów, jakie do mnie trafiały i nadal trafiają, generalnie jest taka sama, ale pojawiło się wiele nowych wątków, np. problemy związane z homoseksualizmem, dewiacjami seksualnymi, wykorzystaniem zabawek erotycznych. Sądzę jednak, że one istniały i wcześniej, tylko, nawet w listach do redakcji były poruszane marginalnie i zaowalowane, zapewne z powodu pewnych zahamowań.

A ton listów? Seks jest nadal tematem wstydliwym czy coraz więcej czytelników pisze o nim bez zahamowań?

Badania dotyczące życia seksualnego Polaków, prowadzone przez naszych czołowych seksuologów, pokazują, że jesteśmy coraz bardziej otwarci na seks, że otwarciej o nim mówimy. Ja też to widzę, porównując ton listów sprzed lat i listy późniejsze. Widać, że czytelnicy mają coraz mniej zahamowań, pisząc o seksie, ale to nie znaczy, że zahamowania zniknęły z ich życia seksualnego. Zresztą, właśnie dlatego piszą te listy.

Niektóre listy dotyczą spraw fundamentalnych w życiu intymnym, jak np. wzajemny szacunek, czy zrozumienie dla różnic w oczekiwaniach… Czy potrafimy w związkach rozmawiać o tym, co nas w seksie uwiera?

W dalszym ciągu chyba łatwiej nam napisać do redakcji niż porozmawiać o tym, co nas w związku, w sypialni uwiera. Podobnie, niektórym, co wynika z listów, łatwiej zwrócić się do „Intymności” niż do lekarza…I to w sytuacjach, kiedy lekarz potrzebny byłby od zaraz.

Wiele Pani odpowiedzi, wyważonych i jednocześnie rzeczowych, ma formę instruktażu – tłumaczy Pani krok po kroku nawet podstawowe zagadnienia i techniki seksualne. Z czym mają największy problem czytelnicy?

Trudno byłoby mi wymienić, z czym czytelnicy mają największy problem. Bo dla jednych jest to opór partnerki przed seksem oralnym, dla innych niemożność określenia własnej orientacji, dla jeszcze innych odkrycie, że już nie są ogierami w łóżku. Stąd w książce znalazły się konkretne rady, przybierające niekiedy formę instruktażu, którego celem jest przywrócenie wiary w siebie i pokazanie, że problem nie oznacza końca świata.

Gadżety erotyczne, afrodyzjaki, fetysze, seks analny, seks publiczny, praktyki BDSM… Polacy są coraz bardziej otwarci na eksperymenty?

Coraz chętniej eksperymentujemy, a jeśli jeszcze nie robimy czegoś, co nie tak dawno uznawaliśmy za dewiacje, to coraz częściej mamy to „dookoła głowy”, choć raczej należałoby powiedzieć, „dookoła pupy”. I to całkiem normalne, bo taka jest nasza natura, by próbować i eksperymentować. W końcu nic, co ludzkie, nie powinno być nam obce. Oczywiście pod warunkiem, że akceptacja leży i po jednej, i po drugiej stronie.

Są w książce listy przywodzące na myśl sceny z komedii francuskich… Są też zwierzenia niezwykle dramatyczne. Piszą na przykład kobiety po mastektomii, mężczyzna, od którego odeszła żona i który popełnił samobójstwo… Czy coś Panią szczególnie zaskoczyło albo poruszyło?

Były listy, które do tej pory budzą moje zdumienie, nadal szokują czy wręcz traumatyzują.Niektóre śmieszne, inne tragiczne. I kiedy już wydawałoby się, że nic w tej dziedzinie zaskoczyć mnie nie może, pojawiał się list, który to sprawiał. Jak np. ten od młodego mężczyzny, który przed pójściem na dyskotekę wkładał sobie okazałego banana w spodnie, żeby uwypuklić swoją męskość. Albo ten od mężczyzny, zdumionego„warczącą pochwą” swojej partnerki czy od mężczyzny zadziwionego, że jego „pan” – tak nazywał swego penisa – zapłodnił partnerkę bez penetracji. I te dramatyczne, jak od kobiety, która przeszła operację nowotworową i mąż się od niej odsunął, a ona tak bardzo potrzebowała czułości… I listy, po lekturze których nie wiedziałam, czy śmiać się, czy płakać, jak od mężczyzny, który sam sobie wykonał operację na penisie…

Wiele w książce listów od kobiet po 60., które dopiero w drugiej połowie życia odkrywają… Co odkrywają?

W ostatnich latach sporo listów otrzymywałam od kobiet po 60., co niewątpliwie stanowi dowód zmian obyczajowych i świadczy, że i ta grupa wiekowa jest bardziej otwarta na seks, że nie „odwiesza na kołku” swoich potrzeb, ale jest ich świadoma i potrafi to artykułować. Bo przecież seks nie ma wieku – i to właśnie m. in. pokazuję w swojej książce.

Jak radzą sobie mężczyźni w związku z trzecią rewolucją seksualną (pierwsze dwie to tabletki antykoncepcyjne i viagra), jak pisze prof. Lew-Starowicz, wskazując, że kobiety odkryły wartość seksu dla siebie samych, nie dla partnera czy związku.

Szczególną kategorię wśród czytelników „Intymności” stanowią mężczyźni, którzy czują się przytłoczeni przez swoje dominujące, także, a może zwłaszcza w łóżku, partnerki. Widać, że nie bardzo sobie z tym radzą – i to też jest problem, którego wcześniej nie było. To efekt kolejnej rewolucji seksualnej. A ponieważ każda rewolucja niesie ze sobą ofiary, ta również. Na szczęście w tym przypadku mężczyźni mogą sobie poradzić. I nie mam tu na myśli viagry, choć i ona bywa pomocna, ale wiele innych sposobów, o których piszę w książce.

Z wielu listów wynika, że kobietom brakuje seksu, bo partner woli masturbację przede kranem komputera. Czy wirtualny seks tak mocno wkroczył w naszą rzeczywistość, że zabija relacje seksualne w realu?

Problemem, którego wcześniej nie było, jest problem wirtualnego seksu. Dla wielu związków może okazać się dramatem, np. tam, gdzie on osiąga satysfakcję, masturbując się przed ekranem komputera, podczas gdy ona – wypachniona, odziana w erotyczną bieliznę, z niecierpliwością czeka na niego w sypialni. Wirtualny seks istotnie ostro wkroczył w naszą rzeczywistość, ale, jak uspokajają eksperci, nigdy nie zastąpi prawdziwych emocji.

Czy traktuje Pani „Zwierzenia Polaków. Listy intymne” jako rodzaj diagnozy świadomości seksualnej Polaków czy też narzędzie edukacji?

Moja książka, z jednej strony ma pokazać – i mam nadzieję, że pokazuje – jak wygląda życie seksualne współczesnych Polaków, jakie mają problemy w związku, w łóżku, w pewnym sensie jest to więc rodzaj diagnozy świadomości seksualnej naszego społeczeństwa. Z drugiej strony – analizując ich problemy, wyjaśniając, radząc, często po konsultacjach ze specjalistami, chciałabym w ten sposób upowszechniać wiedzę seksualną, a więc edukować. Bo Polacy, mimo kolejnej rewolucji seksualnej, mimo większej otwartości na seks, takiej edukacji nadal potrzebują. I może nawet, paradoksalnie, bardziej niż kiedyś. Zwłaszcza teraz, kiedy Kościół katolicki głosi, że edukować seksualnie nie ma potrzeby, bo im mniej na ten temat wiemy, tym lepiej. A edukacja, oparta na naukowych podstawach, zgodna ze standardami Światowej Organizacji Zdrowia, to grzech i wszeteczeństwo. Zamiast takiej, popartej solidnymi dowodami naukowymi edukacji, Kościół głosi więc swoją, z której np. wynika, że masturbacja to grzech, a homoseksualizm to dewiacja, z którą należy walczyć wszelkimi środkami…

Jakie ma Pani oczekiwania w związku z ukazaniem się „Zwierzenia Polaków. Listy intymne”?

Uważam, że moja książka ma dużą wartość edukacyjną i chciałabym, żeby jej lektura przyniosła korzyść tym, którzy mają problemy, a tych, którzy ich nie mają, po prostu zainteresowała. Jeśli nie będą mogli oderwać się od czytania, a taką mam nadzieję, to dla mnie będzie ogromna satysfakcja.

Dziękuję za rozmowę. Dziękuję za książkę. „Zwierzenia Polaków. Listy intymne” to niezwykła książka. Poruszająca, bo prawdziwa w całej gamie wątpliwości, niepewności, strachu.

Równocześnie, dzięki formule pytań i odpowiedzi, użyteczna jako poradnik i przyczynek do refleksji.

Magda Kaczyńska

Zobacz także>
Więcej>

Dla Wydawnictwa Harde.
Foto: Wydawnictwo Harde

Magda
dwacreo@dwacreo.pl