Młodzi, głodni, niespełnieni

Młodzi, głodni, niespełnieni…

Chociaż przeznaczeniem większości młodych Polaków w Wielkiej Brytanii jest nadal przysłowiowy zmywak, coraz więcej z nich pokonuje bariery językowe i kulturalne i znajduje zatrudnienie w lepiej płatnych i bardziej prestiżowych zawodach lub próbuje szczęścia, prowadząc własną działalność gospodarczą.

Minęło już ponad 12 lat od otwarcia granic, kiedy to ruszyła kolejna wielka fala polskiej emigracji, tym razem nie szukającej wolności ani chleba, a większych możliwości i lepszego życia. W ciągu dekady polska diaspora w Zjednoczonym Królestwie zwiększyła się z około 60 tysięcy w 2001 r. do ponad 700 tysięcy obecnie. Oficjalnie, bo według nieoficjalnych danych może ich tam być nawet kilka razy więcej. Jak można się łatwo domyślić, 80 procent polskiej emigracji stanowią osoby młode, poniżej 34 roku życia. Większość z nich żyje na obczyźnie już ponad 5 lat i wiąże przyszłość z nowym krajem.

Od kilku lat Polacy stanowią drugą, po Brytyjczykach, grupę etniczną żyjącą na Wyspach. Mimo dobrego wykształcenia (ponad 80 procent emigrantów posiada średnie lub wyższe wykształcenie), zdecydowanie lepszej znajomości języków niż mieli ich poprzednicy oraz świetnej opinii na rynku pracy, wciąż domeną młodych Polaków na Wyspach są nisko kwalifikowane zawody. Nie zmienia tego fakt, że obecnie Polakom łatwiej o pracę niż rodowitym Brytyjczykom. Według oficjalnych wyliczeń rządowych, Polak ma o 20 procent większe szanse na znalezienie pracy niż wyspiarz z dziada pradziada. Bezrobocie wśród emigracji jest też o kilka procent niższe niż wśród rodowitych Brytyjczyków. Czy jest to związane z kwalifikacjami i opinią na rynku pracy, czy z gotowością do podejmowania nawet mało prestiżowych i nisko płatnych zawodów pozostaje kwestią dyskusyjną. Nadal sektorami najczęściej zatrudniającymi Polaków są branże gastronomiczne, hotelarskie i budowlane. Nie słabnie też zainteresowanie, zwłaszcza wśród okresowych emigrantów, opieką nad dziećmi.

Trend jednak wyraźnie się zmienia. Coraz więcej młodych polskich emigrantów po latach spędzonych na „zmywakach”, pokonuje początkowe bariery kulturalne i językowe i znajduje zatrudnienie w lepiej płatnych i bardziej prestiżowych zawodach. Prym w tym względzie wiodą inżynierowie i absolwenci wydziałów ścisłych.

Dobre życie sobie tu ułożyłem – mówi Piotr, od prawie 10 lat mieszkający pod Londynem – Jeszcze w czasie studiów znalazłem zatrudnienie jako inżynier w firmie projektującej jachty pełnomorskie. A teraz? Planuję zrobić sobie rok przerwy od pracy i popływać trochę po świecie na zbudowanym przeze mnie jachcie. Zostając w Polsce, nie miałbym na to wszystko szans. -mówi. Na pytanie czy brakuje mu Polski, chwilę się waha – Tak, no może nie samej Polski, ale Polaków, mentalności, kultury.

Dużą część współczesnej emigracji stanowią osoby przedsiębiorcze i nie bojące się ryzyka. W ostatnich latach obserwujemy kilkukrotny wzrost w liczbie firm zakładanych przez polskich przedsiębiorców na Wyspach. W Wielkiej Brytanii istnieje już ponad 21 tysięcy firm, a 65 tysięcy Polaków prowadzi jednoosobową działalność gospodarczą.

– Przez pierwsze lata było ciężko. Mój angielski kończył się na fuck you i thank you -śmieje się Mariusz. – Ale zacisnąłem zęby, nauczyłem się języka i dałem radę. Niedawno sprowadziłem tu żonę i dziecko. Założyłem własny sklep. Mały taki, spożywczy. Ale mój.

Czy zamierzają wracać? Większość nie. – Czuję się tu jak w domu. Nawet gejaszki mi już nie przeszkadzają -mieszka w Brighton, brytyjskiej stolicy homoseksualistów. – A w Polsce co na mnie czeka? Ta sama szarówa co kiedyś. Nawet dzieciaka nie mógłbym zabrać na porządne wakacje.

Mateusz Kaczyński

 

Magda
dwacreo@dwacreo.pl