Copywriting- tanie podróżowanie

Copywriting- tanie podróżowanie. Praca off, telefon off, problemy off… kilka słów o tanim podróżowaniu

Copywriting- tanie podróżowanie

Wakacje, któż nie kocha tego słowa. No dobra, zaszarżowałem, kilku pracoholików mogłoby mieć obiekcje. Ale jeżeli nie cierpisz na tę przeraźliwą chorobę, istnieje uzasadnione prawdopodobieństwo, graniczące wręcz z pewnością, że na dźwięk tego wyrazu szybciej zabije Ci serducho. Wakacje, kilka cennych dni w roku, w których możemy spokojnie wyłączyć nasze normalne życie i oddać się temu, co kochamy najbardziej. Praca off, telefon off, problemy off. „Hej życie, daj mi Panie spokój, ja tu odpoczywam”. Niestety, jak każda ogromna przyjemność, tak i ta kosztuje. Większość z nas uważa, że całkiem sporo… Bzdura. Podróżować można, mając nawet stary plecak i kilka miedziaków w portfelu. Tylko trzeba to umieć.

To znaczy, jeżeli w wakacje uznajesz jedynie betonowe kurorty i drinki all inclusive, muszę Cię rozczarować: tego tanio nie dostaniesz. Ale jeżeli nie boisz się wstać z plastikowego leżaka i zobaczyć, co kryje się za płotem azylu dla zachodnich turystów… Cóż, sky is the limit, w tym wypadku dosłownie. Pewnie zapytasz, jak to niby możliwe. A samolot, nocleg, wyżywienie… Wszystko musi kosztować zdecydowanie więcej niż zorganizowane wakacje w Tunezji czy Egipcie. Otóż nie, z odrobiną wiedzy i samozaparcia da się zorganizować najlepsze wakacje za śmiesznie małe pieniądze, czasem nieprzekraczające kosztów codziennego życia. Tylko trzeba chcieć. Wielu już tak robi.

Smutną prawdą jest, że turysta na wakacjach bardziej przypomina krowę dojną niż człowieka. Wyciska się go, wyciska i do ojczystego kraju wraca tylko skacowany szkielecik. A my z lenistwa czy też niewiedzy dajemy się wyciskać aż miło. Żeby nie było, tanie podróżowanie nie musi wcale oznaczać życia w brudzie i głodzie. Jasne, są ludzie którzy potrafią na trzy tygodnie bałkańskiej wyprawy wydać 200 złotych, nie korzystając za bardzo z wygód i darów cywilizacji, ale taki styl podróżowania trzeba po prostu lubić. Da się jednak zdecydowanie ściąć koszty wakacji, nie tracąc ani komfortu, ani atrakcji. Nic przecież nie stoi na przeszkodzie, by po dotarciu za śmieszne pieniądze na miejsce, nie przeznaczyć zaoszczędzonych pieniędzy na porządny hotel czy noc rozpusty.

Dużą część kosztów każdego wyjazdu stanowi transport i na nim także możemy najwięcej zaoszczędzić. Niestety, szukanie alternatywnych dróg dojazdu wiąże się często z utratą komfortu i zabiera czas. Nieraz zdarzy się nam przewegetować noc na jakimś zapomnianym lotnisku czy dworcu kolejowym. Z drugiej strony, wykazując się odrobiną wytrwałości, możemy dotrzeć na miejsce za kilkukrotnie mniejsze pieniądze. Dłuższy czas podróży jest wliczony w koszty. Co z tego, że w podróży spędzimy na przykład 8 godzin zamiast 3, jeżeli na bilety wydaliśmy kilkaset złotych mniej. Niezłym kompendium wiedzy na ten temat jest książka Porada da radę. Tanie latanie czy bardziej ogólna Porada na Europę. Tanie podróżowanie. Na rynku wydawniczym znajdziemy też kilka innych, wartych przeczytania pozycji, np. „Biblia taniego latania”.

W dzisiejszych czasach opcje tańszego transportu nie kończą się tylko na biletach lotniczych, dotyczą także pociągów czy autobusów międzynarodowych. Ogólnie – jedyna złota zasada, jaka obowiązuje w tym przypadku, to kombinowanie. Jeżeli nie jesteśmy w stanie dolecieć gdzieś tanio jednym bezpośrednim połączeniem, to może warto rozważyć przesiadkę? Czasem loty do typowo wakacyjnych miejsc są bajecznie tanie z krajów ościennych, np. Węgier czy Niemiec.

Jeżeli nie uda nam się zdobyć taniego biletu lotniczego, zostają nam autobusy, pociągi, blablacary… Taksówki. Śmiejcie się, śmiejcie, ale kiedyś zdarzyło mi się przejechać taksówką przez trzy kraje za ułamek ceny, jaki zapłaciłbym za inne środki transportu. Cholera, jak człowiek się uprze, to i kajakiem do Egiptu dotrze. A takich uparciuchów jest więcej niż sądzimy. Poznałem kiedyś człowieka, który pewnego dnia rzucił wszystko i wybrał się na spacer z Warszawy do… Stambułu. Inni wybierają trochę szybsze środki transportu. Na przykład rower, którym jak się okazuje da się nawet dookoła przejechać świat, tak jak to zrobiła i opisała w książce Droga, którą jadę Juliana Buhring. Podróż dookoła świata… Pewnie w wielu głowach pojawia się to nieśmiałe marzenie. Ale kto z nas miałby na tyle odwagi, by mając w kieszeni 600 dolarów, podjąć się tego zadania, tak jak zrobili to autorzy Prowadził nas los?

Umierający zwyczaj autostopowania wraca na łask. Nie wydając ani złotówki, możemy tak przejechać całą Europę albo i więcej. Autostop, szczególnie na większych dystansach, nie jest dla każdego, ale wielu uczyniło z niego sens swoich podróży. Bardzo przyjemną lekturą z tego typu wyjazdów jest Autostopem przez życie, Przemysława Skokowskiego, autora znanego bloga o tej samej nazwie. Ale są tacy którzy budżetowemu podróżowaniu nadają nowy sens. Masz kilkadziesiąt złotych w kieszeni, a chcesz zwiedzić całe Bałkany? Co to za problem? Autorzy jednego z najpopularniejszych blogów podróżniczych napisali ostatnio książkę Paragon z podróży. Poradnik taniego podróżowania. Patryk Świątek i Bartek Szaro wyspecjalizowali się w ekstremalnie tanich wyjazdach po całym świecie. Na tyle tanich, że koszt wielu ich kilkutygodniowych wyjazdów nie pokryłby rachunku w niezłej restauracji.

Do tej pory skupialiśmy się głównie na transporcie, ale będąc już na miejscu, też można sporo oszczędzić. Jak? Kombinując i przygotowując się przez wyjazdem. Bo jak inaczej dowiesz się na przykład, że muzea we Francji są dla ludzi młodych darmowe albo że większość instytucji kulturalnych w Europie w niektóre dni można odwiedzić za darmo? Albo zamiast zapłacić za grupową wycieczkę do oddalonego o wiele kilometrów zabytku, wybrać się tam na własną rękę, za ułamek kosztów.

Czy naprawdę warto zjeść obiad w drogiej, przygotowanej specjalnie dla turystów restauracji zamiast oddalić się od uczęszczanych szlaków i skorzystać z knajpy dla „lokalsów”. Nie dość, że dzięki temu skosztujesz prawdziwie regionalnych potraw, a nie turystycznej papki, to jeszcze rachunek nie przyprawi cię o zawał serca. I tak dalej, i tak dalej. Tym podobne drobiazgi oszczędzają Ci ciężkiego wyboru między wydaniem masy pieniędzy a odmówieniem sobie wielu przyjemności. W szukaniu tego typu informacji niezwykle pomocy jest Internet, a w szczególności fora internetowe. Przydają się też przewodniki turystyczne, zwłaszcza te skierowane do bardziej aktywnych turystów, na przykład Lonely Planet, „Rough Guides” czy Bezdroża.

 Mateusz Kaczyński dla matras.pl

Magda
dwacreo@dwacreo.pl